Od kiedy jako uczennica podstawówki
dowiedziałam się o zwyczaju jakim jest Halloween, gorączka przygotowań i
wprowadzania w ten fantastyczny magiczny klimat dopada mnie co roku,
nawet dużo wcześniej niż inni uznają to za normalne. ;D
Obchodzić zaczęłam je chyba w 2002 roku, bo w starym zeszycie do prowadzonego przeze mnie wtedy Klubu Strachu mam rysunek swojego przebrania z dopisaną datą. :D Zaprosiłam wtedy do domu kilka koleżanek z klasy. Chłopcy jakoś wtedy uznawali to za głupote i nawet zaproszeni nie chcieli przyjść, oprócz jednego biednego Pieca, który był taką fajtłapą i wręcz wprosił się na zbieranie cukierków. xD Poprzebierani ruszyliśmy po klatkach schodowych, aby pukać do drzwi mieszkań i o dziwo już wtedy byliśmy miło potraktowani, a oprócz siatek słodyczy uzbieraliśmy po 14zł z groszami na łebka, co było wtedy dla nas fortuną. :D
Po
takim sukcesie starałam się organizować Halloween co roku, ale
oczywiście nie zawsze mogłam, tym bardziej będąc dzieckiem. W takim
wypadku chodziłam do kogoś innego, albo z depresją siedziałam w domu
cierpiąc, że nie mogę świętować tego dnia.